Nawrócenie to nie strzyżenie żywopłotów, ale przerzucenie tramwajarskiej wajchy – zakończył swój wywód ks. Franciszek Szulc z charakterystyczną dla siebie miną człowieka przyglądającego się w zoo egzotycznym zwierzętom. Reakcją był uśmiech. Refleksja przyszła później.
Żywopłot ma to do siebie, że stale rośnie. Taka jego natura. Można go co jaki czas przycinać, ale i tak wcześniej czy później straci nadany nożycami ogrodnika kształt. Bo zabiegi ogrodnika dostosowują kształt żywopłotu do pewnej wizji, ale nie zmieniają jego natury. Zwrotnica to alegoria prawdziwej zmiany. Przerzucona sprawia, że tramwaj czy pociąg faktycznie przejeżdżają na inny tor. Choć początkowo zmiana wydawać się może mało istotna – wszak nowy tor często z początku biegnie równolegle do starego – jest to zmiana realna. Konsekwentne trzymanie się nowego kierunku sprawia, że pociąg czy tramwaj kierują się ku zupełnie innemu celowi.
Człowiek traktujący swoje życie duchowe jak żywopłot obcina od czasu do czasu to, co nie mieści się w ramach jego wizji religijności. Nie zmienia jednak jego natury. Sprzeczne z Bożym prawem pragnienia zostają. Ogranicza np. swoje pragnienie posiadania, ale ono ciągle w nim tkwi. Trwa w małżeńskiej wierności, ale myśli o tym jak o ciężkim krzyżu. Gdy choćby na chwilę straci nad sobą kontrolę – cała chciwość czy nieczystość z niego wychodzą. Prawdziwa metanoia, prawdziwe nawrócenie, zakłada zmianę sposobu myślenia. Trzeba zrozumieć, że bogactwo, zwłaszcza zdobyte nieuczciwie, nie może dać szczęścia. Trzeba odkryć, że wierne trwanie przy swojej z czasem coraz mniej atrakcyjnej fizycznie i nieco zrzędliwej żonie, to najpiękniejsza, bo angażująca całego człowieka miłość.
Wielki Post nie jest dla spełnienia paru praktyk i uspokojenia sumienia. Jest dla autentycznej przemiany. Nieraz bardzo radykalnej. Świetnie zostało to ujęte w Księdze Izajasza:
"Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków".
Pomocą w takiej rzeczywistej przemianie życia są trzy rodzaje religijnych praktyk, które Kościół szczególnie na czas Wielkiego Postu poleca. Przypomina o nich Benedykt XVI w tegorocznym orędziu. To modlitwa, jałmużna i post.
Podejmowanie praktyk postnych dla ćwiczenia swojego charakteru ma średni sens. A gdyby chodziło tylko o ćwiczenie siły woli – właściwie żadnego. Jeśli post ma służyć nawróceniu, nie może być tylko wyprężeniem duchowych muskułów dla pokazania sobie, jaki jestem silny. Musi powodować zmianę sposobu myślenia. Odczuwanie głodu, braku, niedostatku, pozwala spojrzeć na świat z perspektywy głodnych i cierpiących niedostatek. Łatwiej ich wtedy zrozumieć, łatwiej podjąć konkretne kroki, mające na celu wypełnienie tego braku.
Ale to nie wszystko. Człowiek głodny inaczej patrzy na świat. Odczuwanie niedostatku pomaga przywrócić człowiekowi właściwą hierarchię wartości. No i podjęcie wyrzeczenia w jakiejś intencji pokazuje Bogu, jak bardzo nam na sprawie zależy.
Pragnienie posiadania jest jedną z najmocniejszych więzi, jaka krępuje rozwój duchowy człowieka. Dlatego dawanie jałmużny, nawet bez specjalnego sprawdzania czy przypadkiem nie daję się naciągnąć, tak bardzo pomaga spojrzeć na życie inaczej. Przeciwstawiając się postawie koncentrowania wszystkiego i wszystkich wokół siebie pomaga wyjść z kręgu egocentryzmu. Pozwala odkryć, że człowiek może odnaleźć siebie tylko o tyle, o ile daje siebie innym w ich wielorakich potrzebach. Jałmużną nie muszą być tylko pieniądze. Bliźniemu często trzeba ofiarować czas, dobre słowo, życzliwość. Odwiedzić chorych, wspomóc smutnych, zainteresować się przybyszem, to także ofiarowanie drugiemu tego, czego potrzebuje.
A modlitwa? Jest spotkaniem z żywym Bogiem. Takie spotkania , o ile nie są tylko zarzucaniem Boga swoimi sprawami, ale też słuchaniem, co On ma do powiedzenia, bardzo człowieka zmieniają. Jak Janowi, Jakubowi i Piotrowi na Taborze modlitwa pomaga człowiekowi zobaczyć sprawy świata we właściwej perspektywie. Dlatego to tak ważny środek do duchowej przemiany tych, którzy chcą kroczyć za Chrystusem.
Wkraczając w Wielki Post można nie robić nic. Można poprężyć duchowe muskuły, by pod jego koniec powiedzieć sobie, że nie jest ze mną tak źle i powrócić do bylejakości. Można też spróbować zrobić przemeblowanie w swojej chrześcijańskiej głowie. Ten trzeci wybór na pewno przyniesie błogosławione owoce.
Andrzej Macura